Zapiski pod(różne) Martyna Wojciechowska

Zapiski podróżne. Kto ich nie robi? Kto ich nie rejestruje? Relacja z podróży może być różna: ktoś może wykonać tysiące interesujących zdjęć, jeszcze ktoś inny skrobnie tylko coś na temat odwiedzonego miejsca a jeszcze ktoś inny wyda na przykład krótkie, wesołe zapiski z różnych odbytych podróży. Ostatnio natrafiłam na trzy takie książki, dwie Beaty Pawlikowskiej ( o tym kiedy indziej) i jedną Martyny Wojciechowskiej pt "Zapiski pod(różne)". O tej ostatniej post poświęcony będzie... 


Martyna postanowiła wydać małą książeczkę,w której zebrała część felietonów z różnych podróży. Jest to wycinek ostatnich 10 lat Autorki. Książka ma około 200 stron i 34 rozdziały. Każdy rozdział jest opisany dość krótko, ale za to z najważniejszymi informacjami czy przesłaniami z danej podróży. Autorka opisuje w niej swoje najciekawsze i najbardziej emocjonujące podróże. Czytając książkę znajdziemy się razem z Autorką niemal na każdym kontynencie naszego globu. Razem z Martyną odwiedzimy szamana (śmieszna historia!), zjemy świnkę morską w Ekwadorze, zakukamy za kulisy Bollywood, dowiemy się jak Autorka przeżyła swoje własne "Szczęki", a także dlaczego tak trudno wejść do pociągu w Indiach. Teksty dodatkowo uzupełnione są w przepiękne fotografie, które oddają atmosferę tamtych zakątków... 





Na końcu niektórych historii znajdują się interesujące, dające do myślenia teksty, na przykład:

"Ile pragnień potrafimy wypowiedzieć, tak łatwo, jakby od niechcenia, a potem nie robimy nic, żeby je zrealizować? A może nie chcemy tego tak naprawdę? Większość z nas nie ma odwagi zmienić swojego uporządkowanego życia. I szuka wytłumaczenia, dlaczego tego nie zrobiła... Bo przecież zawsze łatwiej powiedzieć, że - owszem, o czymś tam myślałam, ale przeszkodziło mi.... No właśnie, co? Zdrowie, dziecko, obowiązki, rozsądek, pogoda.... Niepotrzebne skreślić".

Lub:

"Kończ każdy dzień, jakby miał być twoim ostatnim" - zawsze powtarza mi to Mama. "Nie odkładaj na jutro tego co chcesz zrobić lub powiedzieć, bo jutra może już nie być". I ja głęboko w to wierzę. Dlatego mam taki "totalny" charakter. Wyznaję po prostu zasadę "wszystko albo nic", i to najlepiej dzisiaj, natychmiast. Wolę żałować, że coś zrobiłam niż żałować, że czegoś nie spróbowałam, stchórzyłam, choć mogłam".  

Według mnie książka nie jest tylko dla ludzi, którzy podróżują lub interesują się podróżami. Książka jest dla każdego, bez wyjątku. Szczerze polecam. 

Pat :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kagyu Samye Ling - prosto w egzotykę

Bangour Village Hospital czyli opuszczone miasteczko

Wędrówka na Ben Nevis (1345m), Szkocja