Europa to strata czasu
Przed przeczytaniem tego postu, musicie wiedzieć, ze Autorka tego bloga była w więcej niż 30 krajach na świecie, coś tam o podróżach już wie i mimo, że tylko dwa kontynenty widziała; Europę i Azję, śmie stwierdzić, że... Zaraz dowiecie się co.
Kiedy wróciłam w październiku 2015 roku z Japonii i Koreii Południowej (po moim drugim spotkaniu z Azją), wypowiedziałam takie słowa: Europa to strata czasu. I znowu się powtórzyłam kiedy wróciłam z Balearów. Jeżeli jesteśmy w stanie się poruszać o własnych nogach proponuję naprawdę dalsze zakątki świata. Słowa te kieruję nie tylko do ludzi, którzy zwiedzieli całą Europę i jeszcze im mało, (lub myślą, że Wyspy Kanaryjskie lub Majorka są taaaakie modne) ale też do tych co widzieli tylko trochę naszego kontynentu. Jeżeli chodzi o kwestię pieniędzy to wystraczy naprawdę dobrze poszperać po Internecie w celu znalezienia bardzo tanich biletów. Teraz do rzeczy, dlaczego Europa to strata czasu?
Kilkanaście dni temu wróciłam z kolejnej podróży w nienznane - tym razem padło na hiszpańską wyspę - Majorkę i jestem poniekąd zawiedziona. Dlaczego? Uwielbiam nowe, nieznane mi miejsca, ale Majorka okazała się podobna do wszystkich innych miejscowości/wysp nad Morzem Śródziemnym, czyli widoki/plaże jak wszędzie na południu Europy (byłam już Malta, Kreta, Włochy i cała Chorwacja), proszę nie spodziewać się widoków z Karaibów lub z Indonezji. Kolejna sprawa; kupa Anglików i Niemców (bardzo pijanych). Wybrałam miejscowość Magaluf - miasteczko dosyć głośne, dla spragnionych rozrywki. Party zaczyna się około 20 i kończy nad ranem. Dajcie żyć, ile można imprezować, są jakieś limity. W skrócie, jedna wielka imprezownia. Dalej, jedzenie w restauracjach dobre, ale znowu takie samo jak możemy spotkać na innej europejskiej wyspie. Nuda.
Naciągacze na różne typy rozrywki na ulicy. Jak będę zainteresowana to sama przyjdę, a nie, że w ciągu kilku minut zaczepia mnie lub krzyczy do mnie 8 osób, że dziś jest wielka impreza lub drinki są w takiej czy innej super cenie.
Oprócz minusów, były też plusy: piękna plaża z blue lagoon(okolice Torrenova) . Do plusów można zaliczyć także sporty wodne lub 2 godzinny rejs statkiem/jachtem. Taka przyjemność na jedną osobę kosztuje 20 euro i trwa 2 godziny. Podczas wycieczki jest możliwość płytwania około 30 minut. Na statku można siedzieć i podziwiać widoki z góry(grzeje słońce), w środku, gdzie od słońca można ucieć i napić się drinka w barze (my piliśmy Martini), lub na dole podziwiać podwodny świat. Kolejnym plusem było to, ze odpoczęłam fizycznie i psychicznie, oraz to, że zobaczyłam się ze znajomymi. Potrzebowałam tego spotkania... I z tego cieszę się najbardziej.
Niestety dla mnie Majorka pozostanie urokliwą lecz typową wyspą śródziemnomorską. Jeżeli chcecie się wybrać na tę wyspę i trochę odpoczać od zgiełku, ludzi i hałasu, absolutnie odradzam Magaluf!
A zatem nie Magaluf na Majorce, tylko coś innego, nie Europa, tylko każdy inny kontynent (tańszy niż Europa!).
Pat :)
Kiedy wróciłam w październiku 2015 roku z Japonii i Koreii Południowej (po moim drugim spotkaniu z Azją), wypowiedziałam takie słowa: Europa to strata czasu. I znowu się powtórzyłam kiedy wróciłam z Balearów. Jeżeli jesteśmy w stanie się poruszać o własnych nogach proponuję naprawdę dalsze zakątki świata. Słowa te kieruję nie tylko do ludzi, którzy zwiedzieli całą Europę i jeszcze im mało, (lub myślą, że Wyspy Kanaryjskie lub Majorka są taaaakie modne) ale też do tych co widzieli tylko trochę naszego kontynentu. Jeżeli chodzi o kwestię pieniędzy to wystraczy naprawdę dobrze poszperać po Internecie w celu znalezienia bardzo tanich biletów. Teraz do rzeczy, dlaczego Europa to strata czasu?
Kilkanaście dni temu wróciłam z kolejnej podróży w nienznane - tym razem padło na hiszpańską wyspę - Majorkę i jestem poniekąd zawiedziona. Dlaczego? Uwielbiam nowe, nieznane mi miejsca, ale Majorka okazała się podobna do wszystkich innych miejscowości/wysp nad Morzem Śródziemnym, czyli widoki/plaże jak wszędzie na południu Europy (byłam już Malta, Kreta, Włochy i cała Chorwacja), proszę nie spodziewać się widoków z Karaibów lub z Indonezji. Kolejna sprawa; kupa Anglików i Niemców (bardzo pijanych). Wybrałam miejscowość Magaluf - miasteczko dosyć głośne, dla spragnionych rozrywki. Party zaczyna się około 20 i kończy nad ranem. Dajcie żyć, ile można imprezować, są jakieś limity. W skrócie, jedna wielka imprezownia. Dalej, jedzenie w restauracjach dobre, ale znowu takie samo jak możemy spotkać na innej europejskiej wyspie. Nuda.
Naciągacze na różne typy rozrywki na ulicy. Jak będę zainteresowana to sama przyjdę, a nie, że w ciągu kilku minut zaczepia mnie lub krzyczy do mnie 8 osób, że dziś jest wielka impreza lub drinki są w takiej czy innej super cenie.
Oprócz minusów, były też plusy: piękna plaża z blue lagoon(okolice Torrenova) . Do plusów można zaliczyć także sporty wodne lub 2 godzinny rejs statkiem/jachtem. Taka przyjemność na jedną osobę kosztuje 20 euro i trwa 2 godziny. Podczas wycieczki jest możliwość płytwania około 30 minut. Na statku można siedzieć i podziwiać widoki z góry(grzeje słońce), w środku, gdzie od słońca można ucieć i napić się drinka w barze (my piliśmy Martini), lub na dole podziwiać podwodny świat. Kolejnym plusem było to, ze odpoczęłam fizycznie i psychicznie, oraz to, że zobaczyłam się ze znajomymi. Potrzebowałam tego spotkania... I z tego cieszę się najbardziej.
Nasza ekipa - Olga, Natalia, Mehmet (Turcja), ja, Kinga(siostra), Borys (Londyn).
Niestety dla mnie Majorka pozostanie urokliwą lecz typową wyspą śródziemnomorską. Jeżeli chcecie się wybrać na tę wyspę i trochę odpoczać od zgiełku, ludzi i hałasu, absolutnie odradzam Magaluf!
A zatem nie Magaluf na Majorce, tylko coś innego, nie Europa, tylko każdy inny kontynent (tańszy niż Europa!).
Pat :)
Komentarze
Prześlij komentarz