Jak znalazłam się w środku wojny czyli podróż w nieznane na Ukrainę

Każdy wyjazd uważam za wyjątkowy ponieważ zawsze coś nowego zobaczę, zawsze czegoś nowego się nauczę, poznam nowych ludzi czy usłyszę nowy język... Jednak sądzę, że wyjazd i pobyt na Ukrainie zmienił trochę moje myślenie... Wspominam ten wyjazd jako jeden z ważniejszych i niezapomnianych, może dlatego, że znalazłam się tam podczas wojny. Przedtem mogłam tylko wziąć książkę i czytać o tym jak ludzie kiedyś walczyli o swoje terytorium, teraz w 2014 roku mając 26 lat miałam możliwość zobaczyć to na własne oczy. 

Pomysł jechania tam zrodził  się w głowie mojej starszej siostry i został potem zrealizowany w kwietniu 2014 roku. Początkowo wszyscy, ale to wszyscy z naszego kręgu - rodzice, wujostwo, znajomi, osoby nam bliskie odradzały nam jechania tam ponieważ były tam te zamieszki i spory między Ukrainą, a Rosją. Wszyscy obawiali się, że nie wrócimy, że umrzemy lub Bóg wie co jeszcze. Tymczasem kilka miesięcy po zobaczeniu Ukrainy siedzę w domu i piszę post na ten temat :). 
Początkowo chciałyśmy zwiedzić tylko Lwów, ale wyszło tak, że Kijów i Majdan również zobaczyłyśmy :). Pytałyśmy kilku znajomych czy ktoś chce jechać, ale wszyscy odmawiali. Pojechałyśmy więc we dwie. I tak 12 kwietnia 2014 w nocy udałyśmy się w stronę Przemyśla. Pociągiem ta podróż trwała 14 h... 


Na szczęście cały przedział miałyśmy dla siebie :)


Bez paszportów nie dostaniemy się na Ukrainę



Dobra czas przedstawić jak dostałyśmy się do tego kraju. Jak już wspomniałam jechałyśmy do Przemyśla (z Poznania) 14 godzin pociągiem. Następnie w Przemyślu trzeba było wziąć taki mini bus (cena 2 zł, około 10 min jazdy), aby dostać się do przejścia granicznego. 
Medyka bo tak nazywa się przejście graniczne koło Przemyśla na Ukrainę. Medyka to także wieś w Polsce. 



przejście graniczne


Już na obcej - ukraińskiej ziemi :). Podczas przejścia trzeba było oczywiście pokazać paszport, twarz, uśmiech i iść do przodu po odebraniu go z pieczątką :). Następnie Pani zabrała mi plecak pod rentgen, zadała mi kilka pytań po ukraińsku/rosyjsku, które o dziwo zrozumiałam, np: W jakim celu tu jedziemy? lub Na ile dni przyjechałyśmy? Odpowiedzi padały po polsku hehe. Siostra też miała prześwietlony plecak. Pani otrzymała odpowiedzi i mogłyśmy ruszyć dalej. 


Taka marszrutka zawiozła nas do Lwowa - z przejścia granicznego do Lwowa jet 80 km. Bilet kosztował 7 zł bodajże. 


Obok podany jest także rozkład jazdy marszrutek 

Co to jest marszrutka? 

Marszrutka ( wł. marszrutnoje taksi) to rodzaj minibusa zbiorowego. Może być miejska lub międzymiastowa. Marszrutka to rodzaj transportu bardzo popularny w były krajach Związku Radzieckiego. Marszrutnoje taksi dosłownie oznacza taksówkę poruszająca się po ustalonej marszrucie (trasie). Ten mikrobus posiada kilkanaście miejsc siedzących i o wiele więceHryj miejsc stojących. Byłam świadkiem wielokrotnie ile można ludzi wepchnąć do takiej marszrutki. Coś niebywałego. Do tego ma się wrażenie jakby ten bus miał się rozpaść... 


Teraz trochę o ukraińskiej walucie. Na Ukrainie króluje waluta Hrywna (UAH) i w tej walucie odbywają się oficjalne rozliczenia. Hrywna dzieli się na 100 kopijek. W obiegu są banknoty: 1, 2, 5, 10, 20, 50 , 100 oraz 200 Hrywni. Dostępne monety to: 1, 2, 5, 10, 25, 50 kopijek oraz 1, 2 i 5 Hrywni. 
Zarówno w Polsce jak i na Ukrainie złotówka polska to 1,55 UAH. My zrobiłyśmy błąd bo wymieniłyśmy polskie pieniądze w polskim kantorze na dworcu w Poznaniu. W Medyce również jest kantor i polecam tam wymieniać (lepszy kurs). Można również korzystać z kart płatniczych. Akceptowane są karty VISA lub Maestro. Jednakże ich popularność nie jest jeszcze duża... 

Dojechałyśmy całe i zdrowe do Lwowa. Tym razem nie korzystałyśmy z couchsurfingu, ale z hostelu. Mimo to nie obyło się od poznania miejscowego... Już w Polsce umówiłyśmy się z Markiem, który mieszka we Lwowie i który pokazał nam Lwów. Mówił b.dobrze po polsku więc nie było problemu. Ja z siostrą nie znamy ani ukraińskiego, ani rosyjskiego. Ogólnie jeżeli chodzi o język to można śmiało używać polskiego, przynajmniej tak robiłyśmy i byłyśmy zrozumiane. Kiedy byłyśmy na dworcu zdecydowałyśmy kupić bilety do Kijowa, ponieważ cały czas sprawdzałyśmy sytuację w stolicy. Uznałyśmy, że nie jest groźnie i można jechać ;). Całe szczęście, że nie kupiłyśmy biletów w Polsce przez Internet, bo na dworcu we Lwowie wyszło nam taniej o 30 zł na osobę. Bilet w 2 strony na 1 osobę z Lwowa do Kijowa na dworcu lwowskim kosztował 60 zł. Po przybyciu do hostelu postanowiłyśmy się odświeżyć, przebrać i w drogę na podbój Lwowa! 









Opera Lwowska (kto paryską opera Garnier widział od razu ujrzy podobieństwa) 

Bardzo, ale to bardzo urzekło mnie to miasto. Pierwsze skojarzenie z Paryżem, atmosfera, tysiące turystów i te klimatyczne uliczki. Natomiast wiele kościołów przypominało mi kościoły na Malcie. Ogromne i piękne budowle. 



Romeo i Julia we Lwowie


Harrego Pottera również można tam spotkać :) 


Chyba to była jakaś knajpa ;)



Ja z Markiem


Nie trzeba jechać do Paryża, żeby zobaczyć to cudo ;)






Miejsca gdzie można przynosić znicze i kwiaty dla Osób poległych w obronie Ukrainy... 


To był bardzo długi i niezapomniany dzień. A Lwów jest przeuroczy! Warto tam jechać, zwłaszcza, że jest tak blisko Polski! 

Następnego dnia o bardziej nieludzkich godzinach trzeba było wstać i szykować się na dworzec. Pociąg z Lwowa do Kijowa odjeżdżał około godziny 6 rano, w Kijowie był po 5 godzinach.






Pierwsze pozytywne zetknięcie się z pociągami ze wschodu. Byłyśmy zszokowane gdy to ujrzałyśmy. Myślałyśmy, że czekają nas normalne wagony z miejscami do siedzenia, podczas gdy spotkały nas wagony sypialne. Żyć, nie spać!Obie miałyśmy miejsca do góry w tym samym przedziale. Podróż wykorzystałyśmy na spanie hehe. Akurat ten pociąg biegł cały czas, nie miał żadnych przystanków. Od Lwowa do Kijowa. Momentami nieźle zapierniczał. 


Dworce jak to dworce zawsze zatłoczone 



Zawsze, ale to zawsze fotografuję jedzenie lub opakowania z innych krajów. Pamiętam tylko, ze kawa/kaba hehe w Maku kosztowała na polskie jakieś 2 zł, niestety nie zapytałam siostry ile zapłaciła za kanapki, ale pewnie tanie były. 











Nie zabrakło Modern Talking :)










Tu zaczynają się już fotki z Majdanu, myślę, że nie wymagają komentarza
































































Wnętrze cerkwii. W przeciwieństwie do naszych kościołów nie ma ławek ani krzeseł, prawdę mówiąc nie wiem co się tam robi, ale widziałam ludzi którzy 3 razy pod rząd w mega szybkim tempie żegnali się. 


Na poczcie na Majdanie :)








Afisze, które bardzo przypadły nam do gustu



Dworzec w Kijowie

Wróciłyśmy z Kijowa w okolicach godziny pierwszej w nocy. Następnego dnia poświęciłyśmy znowu na spacerach po Lwowie, a potem już tylko czekał nas powrót do Polski...



Nasze ukraińskie śniadanie ;)


Dworzec we Lwowie :)


Tu możecie zobaczyć po ile można kupić chleb na Ukrainie :)


Postanowiłyśmy kupić sobie etui do paszportów z mapą Ukrainy ;)

 A to my już w Polsce, w Przemyślu, czekamy na pociąg...

Jeżeli ktoś chciałby zobaczyć więcej zdjęć to zapraszam tutaj :). Pamiętajcie również, że w podróżowaniu za wschodnią granicą mogą pojawić się różne problemy zaczynając od innego alfabetu czy innego systemu komunikacji publicznej. 

Pat :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kagyu Samye Ling - prosto w egzotykę

Bangour Village Hospital czyli opuszczone miasteczko

Wędrówka na Ben Nevis (1345m), Szkocja